Chciałbym być prezydentem
Dodał, że decyzję, że czy zdecyduje się na kandydowanie w wyborach prezydenckich będzie musiał pewnie podjąć nie wcześniej niż w listopadzie lub grudniu przyszłego roku.
Hołownia był pytany, czy prezydentura to jego cel. "Nie wiem czy cel, powiedziałbym raczej, że środek" - odpowiedział. Zaznaczył, że jeżeli udałoby mu się o tę prezydenturę zawalczyć, to nie po to, by tylko być prezydentem, ale po to, by coś na tym stanowisku zrobić. Dodał, że byłaby to "próba takiego przebudowania relacji w Polsce, by było tu mniej ciśnienia, a więcej wspólnej pracy".
Marszałek Sejmu podkreślił, że "nie jest zakładnikiem myśli" o prezydenturze, a decyzja o tym, czy wystartuje w najbliższych wyborach prezydenckich, czy nie jeszcze nie zapadła. "Decyzję będę musiał podjąć za rok" - zaznaczył.
"Święto wojska polskiego, prezydent Hołownia na miejscu honorowym. Nadlatują myśliwce - w nim pierwsza dama machająca skrzydłami. Chciałby pan?" - zapytała lidera Polski 2050 prowadząca podcast dziennikarka. (Urszula Brzezińska-Hołownia jest oficerem WP, pilotuje myśliwce). To amerykańska produkcja - dodała dziennikarka.
"Chyba, że tak. Widziałem polityków machających w tej sytuacji do przelatujących myśliwców. Zapewniam, że pilot myśliwca nie jest w stanie zauważyć jakichkolwiek przyjaznych gestów" - stwierdził marszałek Sejmu. "Widziałem żonę jak leci i to robi wrażenie. Przede wszystkim na fanach lotnictwa, którzy lubią ten huk, tę prędkość, czy osiągi. Myśliwce to imponujące maszyny. To by pewnie było fajne. Naprawdę jednak spokojnie z tym" - podkreślił Hołownia.
Jak dodał, "to tak jak z konklawe". "Kto wchodzi na konklawe papieżem, ten wychodzi kardynałem. Jak mi mówią, że machałbym do samolotu z trybuny i wyrzucał wiązankę kwiatów machając do żony, a ona machała skrzydłami" - dodał.
Dopytywany, czy chce być prezydentem, Hołownia powiedział: "Ja mówię o tym chyba najbardziej uczciwie i otwarcie z całej klasy politycznej, nie kokietując - od czterech lat. Tak, chciałbym, ale jestem też realistą i wiem, że nie muszę i nie ma też takiego imperatywu, że +jeżeli nie ja, to świat się zawali+ - bo się nie zawali".
Marszałka Sejmu spytano też - w kontekście prawdopodobnej kandydatury prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z PO - co musiałoby się wydarzyć, by tylko on był kandydatem koalicji. Hołownia odparł, że takich rozmów dotąd "nie było i ich nie ma".
Hołownia zaznaczył, że teraz politycy rządzącej koalicji skupiają się na zbliżających się wyborach samorządowych, które będą "przypieczętowaniem tego wyniku, który osiągnęli w październiku", a potem na wyborach do PE. "I na tym powinniśmy się skupić: to logika etapu" - podkreślił.
Zaznaczył, że wyobraża sobie też sytuację, iż staną z Trzaskowskim przeciw sobie w wyborach prezydenckich. Na pytanie, czy to nie zniszczyłoby koalicji rządowej, Hołownia powiedział: "Nie, absolutnie". "Myśmy się umówili na rząd" - zaznaczył, dopytywany czy nie było jakiejś umowy w koalicji w tej sprawie. Dodał, że zapewne "na samorządy umówią się inaczej". Z kolei wybory prezydenckie - zauważył - są najbardziej nieprzewidywalne i ich faworyt może na końcu okazać się przegranym.
"To naprawdę, uwierzcie mi, tu będzie nie tylko czysta polityczna kalkulacja, ale i odrobina intuicji, i nawet takiej politycznej poezji i nawet czegoś, czego nie da się zmaterializować i nazwać w słowach, to wszystko się będzie działo w listopadzie, w grudniu przyszłego roku" - powiedział.
Stwierdził, że w polityce rok to bardzo dużo. Zauważył też, że w międzyczasie, oprócz wyborów samorządowych i do PE, po pół roku możliwa jest też rekonstrukcja rządu. Dlatego, przekonywał, dopiero po wakacjach mogą zacząć się jakiekolwiek rozmowy o wyborach prezydenckich.
Wracając do tematu możliwej rywalizacji z Trzaskowskim o fotel prezydencki zaznaczył, że chętnie spotkałby się z nim w drugiej turze wyborów. "Bo ja bym miał przeciwnika wtedy, i on też z drugiej strony, bo myślę, że taka jest nasza relacja - którzy się nawzajem szanują, i którzy się po prostu lubią. I którzy mają różne wizje w tej czy innej kwestii - ale to byłaby zupełnie inna rywalizacja" - powiedział.
Hołownia zaznaczył, że wówczas w grę wchodziłby wybór "bezpieczny dla Polski".
"Debata między nami byłaby debatą dwóch ludzi, w której każdy czułby się bezpiecznie" - ocenił. Hołownia podkreślił, że nie jest tak, że koalicja "wisi" na tym, czy on zostanie kandydatem i że nie zamierza w tej sprawie "kłaść się Rejtanem". "Nie będę kładł się Rejtanem, mogę was zapewnić" - przekonywał.
Hołownia podkreślił, że już obecnie ma "naprawdę dużo narzędzi do robienia dobrych rzeczy". Dopytywany o to, kiedy podejmie decyzję w sprawie kandydowania na prezydenta, powiedział: "zobaczymy w listopadzie, grudniu - nie wcześniej". (PAP)
autorka: Wiktoria Nicałek
wni/ agz/