PiS chce rozmontować ochronę zwierząt w Polsce
W ten sposób odniosły się do zapowiedzi wicepremiera, ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka z niedzieli, że prawo do wejścia do gospodarstwa i odebrania zwierzęcia będzie miała wyłącznie Inspekcja Weterynaryjna.
Posłanka KO Małgorzata Tracz oceniła na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie, że "PiS chce rozmontować ochronę zwierząt w Polsce". "PiS chce odebrać organizacjom pozarządowym, prozwierzęcym, które od lat działają na rzecz zwierząt, możliwość interwencyjnych odbiorów" - powiedziała posłanka.
Jak mówiła, "cały system interwencyjnych odbiorów stoi na organizacjach pozarządowych, które w porozumieniu z samorządami, ze służbami, odbierają maltretowane zwierzęta, zarówno te domowe, jak i te hodowlane".
"I co zrobił PiS? Po tym, jak upadła +piątka dla zwierząt+, po tym jak ściemniał, że dba o zwierzęta, teraz w Przysusze minister Kowalczyk zapowiedział, że odbierze uprawnienia organizacjom pozarządowym" - powiedziała Tracz.
Według niej, jeśli organizacje pozarządowe zostaną pozbawione tego prawa "to będzie prawdziwa tragedia". "Będziemy widzieć psy przymarzające do bud, zwierzęta umierające na fermach futerkowych. Nie pozwolimy na to" - podkreśliła posłanka KO.
Zdaniem przewodniczącej Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, posłanki KO Katarzyny Piekarskiej, jeśli zapowiedzi ministra Kowalczyka wejdą w życie będzie to oznaczać koniec pomocy zwierzętom. Piekarska zaapelowała też do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Panie prezesie, rozmawialiśmy o ochronie zwierząt, rozmawialiśmy o zwierzętach. Ja wiem, że pan naprawdę kocha zwierzęta, ale jeżeli tak jest, to bardzo proszę do tej zmiany nie dopuścić, bo ona pogarsza sytuację zwierząt, a wiele z nich skarze na śmierć" - powiedziała Piekarska.
Posłanka Lewicy Małgorzaty Prokop-Paczkowska oceniła, że Jarosław Kaczyński z okazji nadchodzących świąt "robi prezent ludziom znęcającym się nad zwierzętami". "Niestety w Polsce takich ludzi jest sporo. Ciągle dzięki mediom, dzięki opinii publicznej dowiadujemy się o zamarzających zwierzętach, o zwierzętach głodzonych, wtedy reagują ludzie, którzy te zwierzęta kochają" - powiedziała posłanka.
W niedzielę, w Przysusze (woj. mazowieckie) odbyło się zorganizowane przez PiS spotkanie "Zgromadzenie Polskiej Wsi" z udziałem przedstawicieli rządu, rolników, przetwórców i handlowców.
Minister rolnictwa mówił m.in. o odbieraniu zwierząt przez różne inspekcje pod pretekstem złego traktowania lub złego stanu.
"Skończymy z tym. Takie wejścia do gospodarstwa będą miały tylko państwowe inspekcje, w tym przypadku jest to Inspekcja Weterynaryjna, a nie inspekcje, które się czasami nazywają inspekcjami" - stwierdził Kowalczyk. Dodał, że wie, iż "odebranie zwierząt wiąże się potem z narzuceniem opłat, np. kilkudziesięciu tysięcy złotych, co nie ma nic porównywalnego z wartością tych zwierząt". "Skończymy z tym, tylko i wyłącznie weterynaria będzie miała takie uprawnienia" - powtórzył.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, w przypadku znęcania się nad zwierzęciem, może ono być czasowo odebrane właścicielowi lub opiekunowi na podstawie decyzji wójta (burmistrza, prezydenta miasta) i przekazane np schronisku dla zwierząt lub innemu gospodarstwu rolnemu. Decyzja podejmowana jest z urzędu po uzyskaniu informacji od Policji, straży gminnej, lekarza weterynarii lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.
Ustawa stanowi też, że "w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia". (PAP)
autor: Edyta Roś
ero/ mok/